środa, 25 czerwca 2014

Na dicho w gimbazie po latach


Czy pamiętacie ten dreszczyk ekscytacji na myśl o zbliżającej się szkolnej dyskotece? Dyskotece, na którą idzie TA Maryśka czy TEN Jasiek? Mimo że wszyscy wykazywali udawany pogardliwy stosunek do zabawy, każdy na nią wyczekiwał. A jakiż zawód to był, jak TA Maryśka na dyskę nie szła! Świat był niewart istnienia.

Za moich czasów odliczało się dni do dyskoteki, wdziewało obcisłe dżinsy dzwony oraz bluzkę na ramiączkach, aplikowało paluchem niebieski cień na powiekę i smarowało różowym błyszczykiem usta. Chłopcy ubierali nowe t-shirty i obowiązkowo tworzyli fryzurę a la trawnik na żelu, bądź jeż w śluzie. I jak na codzień nie zawsze te uszy domyte były, tak na dyskotekę odszorowywano je na różowo. Jeszcze by co niepożądanego w tym uchu w trakcie przytulańca ktoś się dopatrzył. Obie płcie obficie spryskiwały się też tanimi dezodorantami i raźno ruszały podpierać ścianę i bacznie obserwować co czynią inni.

Na początku nikt nie tańczył. Każdy udawał, że w sumie znalazł się tu przypadkowo, ludzie łazili w tę i wewtę i udawali, że po coś idą, mają tu coś do roboty. Nikt nie chciał wyglądać, jakby na coś czekał. A każdy czekał. Aż się cokolwiek ściemni. I będzie można zatańczyć wreszcie z TĄ Maryśką. I może TEN Jasiek wreszcie poprosi do tańca.

Pod koniec dyskoteki zawsze błagało się nauczycieli, żeby przedłużyli. Jeszcze dwie godzinki albo chociaż jedną! Jak można było nie wiedzieć, że lepiej zrobić dyskotekę od 18 do 22 niż od 16 do 20. Ci nauczyciele jacyś głupi albo nieuświadomieni.

I właśnie jak się już staje tym głupim nauczycielem i siedzi pod drzwiami pilnując, żeby nikt nieproszony nie wlazł ani nie wylazł, to widzi się jak to wszystko śmiesznie wygląda. Ale też jak to się przez lata nie zmienia... Dziś nosi się rurki i luźne koszulki, wygolone fryzury i grube krechy na ślepiach, ale ta zmęczona i jednak wciąż podekscytowana nadzieja się nie zmieniła. Że może dziś TEN Jasiek powie mi, jak fajna ze mnie dupa z twarzy.

Jak głosi odwieczne prawo, że punkt widzenia zmienia się w zależności od punktu siedzenia, rozumiem teraz, jak niechętni są nauczyciele do przedłużania dyskoteki. Im za to oczywiście nikt nie płaci. A należałoby się, bo siedzenie przez kilka godzin w tym nieludzkim huku prowadzi do uszczerbku na zdrowiu. No i siedząc w smrodzie, bo toż to nastolatki, pocą się a dezodoranty dalej walą jak odświeżacz do kibla. Dlatego też podziwiam te wszystkie Siłaczki, które przedłużały nam dyskoteki w młodości. I gdy idę pilnować na dicho w gimbazie to już od progu wrzeszczę, że tańczyć teraz do cholery i nic mnie nie obchodzi, że jest jasno, bo ja po nocach siedzieć za darmo nie będę!