środa, 30 kwietnia 2014

Jak przeżyć nalot Dyrektora?




Jest taki czas w pracy nauczyciela, kiedy musi na jedną lekcję przygotowywać się pięć godzin. Kiedy to odkurza wszystkie znane sobie elementy interaktywne i gry, szczegółowo planuje każde ćwiczenie, a w klasie jest jeszcze zanim zabrzmi dzwonek. Oto zbliża się lekcja obserwowana przez dyrektora szkoły.

Dla laików – zazwyczaj normalnie sobie pracujesz, prawda? No to sobie wyobraź, że siedzi nad Tobą szef i przez godzinę zajmuje się wpatrywaniem jak pracujesz. Na pewno wtedy coś się spieprzy, coś nie wyjdzie albo zdarzy się inny kataklizm. Tak mniej więcej wygląda też lekcja obserwowana przez dyrektora.


Lekcja normalna i lekcja hospitowana są oczywiście skrajnie odmienne. W teorii nie powinny takie być, ale może a nuż dyrektor uwierzy, że codziennie tniemy pierdyliard karteluszek, na lekcji jest fun, fun, fun i jeszcze raz fun, oczywiście magicznie połączony z realizacją śmiertelnie nudnej podstawy programowej.


Ja osobiście szopek nie lubię, dlatego wolę, żeby dyrektor nie zapowiadał mi się na hospitację (wcale nie musi), tylko przyszedł na dowolną lekcję (jakam bohaterka!). Niech zobaczy jak wygląda u mnie lekcja na co dzień, bo ja nie zamierzam cudów wianków wymyślać. Poza tym, kto uwierzy, że uczniowie codziennie wszystko umieją i pałają chęcią do nauki.


Niemniej jednak,  w niektórych szkołach lekcje obserwowane są zapowiadane. Dzieje się tak, dlatego że starsze nauczycielki uważają niezapowiedziane przyjście dyrektora na lekcję za mobbing. W rezultacie, nauczyciele wolą o hospitacji odpowiednio wcześniej wiedzieć. Wtedy to na lekcję, która ma się odbyć na oczach dyrektora, nauczyciel z uczniami przygotowuje się miesiąc.


Może to wyglądać np. tak:

Temat obserwowanej lekcji: Budowa ślimaka.

1 kwietnia – próba lekcji z klasą, wyznaczenie Kasi, Zosi i Tomka do nauczenia się rozdziału na pamieć

10 kwietnia – druga próba lekcji, pytanie Kasi, Zosi i Tomka

20 kwietnia – próba generalna, Kasia, Zosia i Tomek wiedzą wszystko o ślimakach; uczniowie przeciętni dostają szlaban na odzywanie się, a tumany mają zakaz przychodzenia w czasie hospitacji do szkoły.

30 kwietnia – premiera lekcji obserwowanej przed dyrektorem.


W tabeli zebrałam najważniejsze różnice pomiędzy lekcją hospitowaną a normalną:


Lekcja hospitowana
Lekcja normalna
elementy interaktywne
zawsze obecne w wielkiej liczbie, karteluszki, prezentacje, internet - uczniowie w szoku
zero, lekcja nudna jak flaki z olejem
nauczyciel
nadskakujący, uśmiechnięty i zainteresowany uczniem – uczniowie nie wiedzą czy uciekać czy co robić.
drze się jak zawsze, pyta jak zawsze, upierdliwy jak zawsze
uczniowie pytani
najlepsze pupilki
szczególnie niemoty
temat
pojawia się na tablicy w ciągu pierwszych pięciu sekund lekcji
pomyśli się nad tym później
konspekt lekcji
jest i to wypieszczony
co?
efekt lekcji
nauczyciel wymęczony, uczniowie umordowani
ktoś coś umie, ktoś nic nie umie – jak to w życiu


Po lekcji obserwowanej należy przyjąć krytykę dyrektora, bo na pewno taka będzie, choćby lekcja poszła śpiewająco. Dyrektorzy starej daty mogą też preferować składanie samokrytyki przez nauczyciela. Ogólnie należy kiwać głową oraz samemu wysunąć propozycję ulepszenia lekcji. Nie należy (pod żadnym pozorem!) lekcji bronić, bo tego dyrektorzy nie lubią, a szczególnie ci, którzy na nauczaniu twojego przedmiotu znają się jak kura na pieprzu.


W trakcie rozmowy z dyrektorem najlepiej jest użyć jak największej ilości obleśnych wyrażeń typu:

 „Tak panie dyrektorze”

„Zgadzam się z panem dyrektorem”

„Pan dyrektor ma rację”

„To bardzo celna uwaga panie dyrektorze”

„Dziękuję za tę wskazówkę panie dyrektorze”

„Pan dyrektor pozwolił mi ujrzeć tę lekcję w innym świetle”

„Dzięki panu dyrektorowi wiem, co można będzie poprawić”
"Bez wskazówek od pana dyrektora nie zauważyłbym tego"


Następnie trzeba się otrząsnąć i znieść obrzydzenie do siebie. I już. Przeżyłeś. Ale nie ciesz się, następna hospitacja już niedługo.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz